piątek, 11 września 2015
piątek, 4 września 2015
Kartonowy samochód. DIY
Pamiętacie tego Posta, jak nie to zapraszam do lektury, nawet jak pamiętasz.
Prawie każdy zauważył jaką niezwykłą moc posiadają kartony. Przyciągają one zarówno koty jak i dzieci. Sprawia to, że nie kosztuję nas to zbyt dużo wysiłku, aby pudło stało się dla naszej pociechy jeszcze bardziej atrakcyjne.
W sieci można znaleźć mnóstwo inspiracji na kartonowe dzieła {zobacz TU}.
Odkładamy kartony już na super garaż, a raczej szukam wolnej chwili do kartony już są.
Ale póki co, prezentuje wam Kai-owy samochód.
Czego potrzebujemy
- kartonowe pudło
- nożyczki, nożyk do papieru
- mocnej taśmy
- klej (najlepiej sprawdza się klej na ciepło)
- farby
Kai cieszył się, bardziej z powodu tego, że jego pudło ma dużo otworów, a nie dlatego, że przypomina samochód.
Kai pomagał w malowaniu, dobrze, że mu się szybko znudziła ;-) Mniej sprzątania.
...nie, nie bawi się w jazdę samochodem, ale właśnie odrywa kierownice ;-/
Po zabawie pudło służy do przechowywania zabawek.
Joanna
wtorek, 4 sierpnia 2015
Szydełkowe Angry Birds
Bycie matką dwojga dzieci nie jest łatwe, ale paradoksem jest, że dla mnie łatwiejsze jest niż jednego, może to kwestia doświadczenia, a może szczęście posiadania drugiego spokojnego dziecka. Kai był super spokojny do roku, więc trochę czasu mi pozostało z Nerio ;-) Niestety często łamię moje mityczne już dziś zasady dotyczące oglądania telewizji lub filmików na you tube. Tak, przyznaję, mój syn siedzi i ślepy w te zdradzieckie pudło - jak ktoś jest bez winny, niech pierwszy odłączy mi internet.
Tak częściowo z poczucia wina, częściowo z potrzeby wyżycia się kreatywnego powstały stworki Angr Birds. Wyszydełkowałam tylko okrągłe korpusy. a resztę doszyłam z filcu. Piggies nie są identyczne, ale to nie jest ważne, mój syn świetnie się bawić, a ja mogę usiąść na chwile przy komputerze.
Kai domaga się procy, tym razem tato obiecał mu zrobić.
Joanna
Etykiety:
dla dzieci,
szydełkowanie,
zabawa w domu,
zabawa z dzieckiem
sobota, 26 października 2013
Halloweenowe nietoperze z pudełek po jajkach.
Czy robicie halloweenowe dekorację? Ja zaczęłam. Na pewno z każdym rokiem będę je robić z małym, a póki co te zrobiłam sama. Mój jest jeszcze ciut za mały, ale może wy skorzystacie. W sam raz na weekend. Szybka i przyjemna zabawa z dzieciakiem, a efekt całkiem przyjemny dla oka.
środa, 23 października 2013
Halloweenowe duszki - duszko stopy.
Od przeprowadzki do Szkocji całkiem wkręciłam się w to całe świętowani. Może dlatego, że jest radosne, większość dobrze się bawi. Te całe świętowanie jak zwykle zaczyna się dość szybko i gadżety halloweenowe wiszą w sklepach tuż obok tych Bożonarodzeniowych :-) już od września - cóż takie czasy. Nie powiem zerkam na te półki, poniekąd mnie inspirują, ale nie kupuję, bo lubię robić własne dekoracje.
środa, 2 października 2013
Grzybobranie i po lesie bieganie.
Odkąd moja pamięć sięga, jeździłam do pewnego wieku na wieś i poznawałam las (wakacje u babci). Poznawałam las nie tylko fizycznie, ale za pomocą folklorowych opowieści - straszaków. Wiedziałam, że w tamtą stronę się nie idzie bo las mnie wciągnie, a to np. było niewielkie jezioro porośnięte trawami i innymi krzakami i jak się nie znało lasu, to można było popaść w tarapaty. Było też jezioro z podwójnym dnem, w którym się nie pływało bo można było wpaść pod drugie dno i nigdy już nikt Cię nie odnajdzie. Nie szło się tam nawet z ciekawości, bezpiecznego lasu było wystarczająco dużo. Rodzice nie panikowali, że ktoś nas porwie itp. Grzyby, czy jagody poznawało się od dziecka. Uczyło się, który trujący i może zabić całą rodzinę. Czy jadłam grzyby za dzieciaka - nie, bo po prostu były ciężko strawne i do niczego dziecku nie potrzebne, a i ich wygląd po gotowaniu też skutecznie odstraszał. To, że grzybów się nie daję dzieciom wiedziała moja mama, czy moja babcia, która wychowała dwanaścioro dzieci i nigdy nie wpadła na pomysł, żeby nakarmić dziecko grzybami (a jedzenia często brakowało) . Wyzywała pod nosem tych co dali i zatruli swoje dziecko. Co parę lat na wsi słyszało się o takich zatruciach. Na dzień dzisiejszy jak słyszę takie historię to też przeklinam głupotę ludzką pod nosem. Najgorsze jest to, że takie przypadki dzieją się na wsiach. Nie zatruwa się laik, który przyjechał na grzybobranie. Nie jesteś pewien, idź do sklepu kupić pieczarki.
Szkockich lasów nie znamy, więc trzymamy się blisko wyznaczonych szlaków.
Nie zbieramy!!!
A tu maślaczek, którego zjada ślimaczek.
...była zabawa w chowanego
Joanna
Miłego dnia Kochani.
niedziela, 29 września 2013
Dotyk...
Zmysłowy piątki rozbudziły i nasze zmysły (cykl powstający między innymi na blogach http://mordoklejka-i-rodzinka.blogspot.co.uk/ , http://mamadoskonala.blogspot.co.uk/ ). Wprawdzie zabawy tego typu pojawiają się u nas od dawna. Lubimy sobie pobiegać boso po trawie, kamieniach czy piasku, przytulamy się i ściskamy, czyli od zawsze pobudzamy nasze zmysły. Robimy to raczej instynktownie nie nazywając i nie tworząc planu co i kiedy. Po prostu pełen luz i spontan.
Dotyk nie tylko stymuluje rozwój mózgu , ale również wpływa na ogólny stan fizyczny dziecka. Dlatego warto się tulić, głaskać czy masować dziecko, wpływa to również na zmniejszenie hormonu stresu nie tylko u dziecka, ale i u rodzica. Dziecko, które jest stymulowane po przez dotyk jest spokojniejsze i bardziej uśmiechnięte.
Do naszej zabawy wykorzystaliśmy ryż i różnego rodzaju pojemniki, łyżeczki. Kai bawił się świetnie, dziecka przez godzinę nie było. Można było pomyć gary i popstrykać foty. Mniej zabawy miałam przy sprzątaniu ;-)Ciekawostka: Eksperyment Harlowa
H. Harlow przeprowadził eksperyment, który uświadomił naukowcom {rodzice i przed eksperymentem to wiedzieli ;-)} jak ważny w życiu ssaków jest dotyk. W klatce z małymi rezusami* {biedne zwierzaki} ustawił dwie druciane matki :-\ . Do jednej przymocował butelkę z mlekiem, a do drugiej przyjemną w dotyku tkaninę. Okazało się (hehehe), że zwierzęta spędzały większość czasu na "miękkiej" matce, a do drugiej przychodziły się najeść. Przy zagrożeniu też przybiegały do tej miękkiej. (żródło: N.Minge i K.Minge "Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka")
Dla mnie ciekawostką w tym eksperymencie jest to, że trzeba go było przeprowadzić, żeby dojść do takich wniosków.
*Rezus, makak rezus – gatunek małpy wąskonosej z rodziny makakowatych. Żyje od Afganistanu po Indie i Chiny. Nie jest gatunkiem zagrożonym.
Joanna
Ps . U nas lato. Szkocja nam wynagradza poprzednie trzy lata. Na wybiegu przed drzemką ;-)
poniedziałek, 23 września 2013
Czerwone korale.
U nas coraz bardziej jesiennie. Były pierwsze próby z koralami z jarzębiny. mama trochę nawlekła, później syn próbował, ale szybko się znudził i było po czerwonych koralach. Zostały rozszarpane. Matka się nie nacieszyła.
Testuję programik do pisanie bloga na komórce i stwierdzam, że jest taki se. Na pewno się przyda na jakieś szkice na mojej długiej przerwie obiadowej.

poniedziałek, 29 lipca 2013
Domowa ciastolina.
Przepis
2 kubki mąki
3 łyżki oleju ( ja dodałam więcej)
gorąca woda - tyle, aby uzyskać plastyczną masę
1 kubek soli
farba dla dzieci
(można użyć barwników spożywczych, ale u mnie kolory wyszły blade i nijakie)
można użyć brokatu, czy aromatów, ale przy mniejszych dzieciach odradzam
Niewiele u nas czasu. W końcu wakacje i trzeba się cieszyć, każdą chwila na zewnątrz i naświetlać się, ile się da. Starzy Szkoci nawet nie pamiętają tak długiego lata.
Joanna
wtorek, 16 lipca 2013
Kredą malowane.
Autor: Lenka-Niki
Moją kolejną propozycją na letnie podwórkowe zabawy jest chodnikowe graffiti. Wystarczy kolorowa kreda i kawałek chodnika lub uliczki (pod warunkiem, że nie jeżdżą po niej samochody!). Dobry jest też duży, w miarę pusty parking.
Kawałek asfaltu znaleźć nietrudno a kolorową kredę można dostać w każdym markecie lub sklepie papierniczym i do tego jest tania.
Jedynym ograniczeniem jest tutaj dziecięca wyobraźnia:) Namalować można dosłownie wszystko, co tylko przyjdzie nam do głowy. Można uczyć się pisania literek, można zorganizować zawody, kto pomaluje więcej chodnikowych płytek, można stworzyć wspólny, kolorowy obrazek...
Ulubionym "kredowym" zajęciem Lenki jest oczywiście gra w klasy. Przy tej okazji dzieciaki uczą się także pisania cyferek i dodatkowo liczenia. No i można się wyskakać za wszystkie czasy! Wiem coś o tym, bo sama skakałam:)
Malowanie kredą po chodniku to naprawdę świetna zabawa, trening i nauka. Polecam wszystkim znudzonym spacerami i placami zabaw:)
Autor: Lenka-Niki Post powstał w ramach akcji "Kreatywne wakacje z dzieciakami".





Moją kolejną propozycją na letnie podwórkowe zabawy jest chodnikowe graffiti. Wystarczy kolorowa kreda i kawałek chodnika lub uliczki (pod warunkiem, że nie jeżdżą po niej samochody!). Dobry jest też duży, w miarę pusty parking.
Kawałek asfaltu znaleźć nietrudno a kolorową kredę można dostać w każdym markecie lub sklepie papierniczym i do tego jest tania.
Jedynym ograniczeniem jest tutaj dziecięca wyobraźnia:) Namalować można dosłownie wszystko, co tylko przyjdzie nam do głowy. Można uczyć się pisania literek, można zorganizować zawody, kto pomaluje więcej chodnikowych płytek, można stworzyć wspólny, kolorowy obrazek...
Ulubionym "kredowym" zajęciem Lenki jest oczywiście gra w klasy. Przy tej okazji dzieciaki uczą się także pisania cyferek i dodatkowo liczenia. No i można się wyskakać za wszystkie czasy! Wiem coś o tym, bo sama skakałam:)
Malowanie kredą po chodniku to naprawdę świetna zabawa, trening i nauka. Polecam wszystkim znudzonym spacerami i placami zabaw:)
Autor: Lenka-Niki Post powstał w ramach akcji "Kreatywne wakacje z dzieciakami".




Subskrybuj:
Posty (Atom)
©
Nasza Przygoda DIY | kreatywny blog dla dzieci i rodziców. All rights reserved.