piątek, 29 marca 2013

Na świąteczny weekend. Deser.

Na weekend proponuję wam kochani coś słodkiego.

Deser, maliny w bitej śmietanie

Deser pyszny i bardzo prosty do wykonania. Potrzebujemy malin, śmietany kremówki i cukru wedle uznania.

Użyłam mrożonych malin, ponieważ łatwiej kupić dobrej jakości mrożone maliny niż świeże. Rozmnażanie malin zaczęłam już rano. Ważne jest, żeby owoce rozmnażać bardzo powoli, wtedy nie tracą walorów smakowych i odżywczych. Oczywiście nie ma to jak świeżę, ale myślę, że lepsze pierwszej klasy mrożone, niż świeże z supermarketu w marcu. 

Kremówkę ubiłam i dodałam do niej cukier puder. Gotową bitą śmietanę do naczynia, następnie trochę malin, znowu bita śmietana, znowu maliny i deser gotowy.




Nikt z naszej trójki, z Kaiem na czele nie mógł się oprzeć i nawet kota kusił słodki zapach :-). Czasami trzeba sobie po grzeszyć słodkościami.


Miłego świątecznego weekendu !

SHARE:

środa, 27 marca 2013

Świąteczne zwierzątka.

Lada dzień święta, a ja w tym roku świąteczne przygotowania trochę sobie odpuściłam. Jakoś pogoda mało inspiruję. Oczywiście bez jakichkolwiek dekoracji obyć się nie mogłam i coś tam powstało.
Oto moja propozycja. Świąteczne zwierzątka można naprawdę szybko wykonać. Mi zajęło to około 20 minut.


Świąteczne zwierzątka

Potrzebowałam:

  • Farby akrylowe
  • skrawki filcu 
  • klej
  • wykałaczki na wąsy
  • gotowe oczka



Dla mnie i takie jajka styropianowe dobrze się prezentowały.
Koszt przedsięwzięcia to 1Ł za 14 jajek. Resztę materiałów miałam w domu. Wykorzystałam tylko 6 jajek resztę oddałam siostrzeńcom. 
Co zrobiłam z pozostałymi trzema? Jak się uda to się pochwalę :-) Tym bardziej, że ogrodnik ze mnie żaden ;-)




SHARE:

poniedziałek, 25 marca 2013

...Ups coś mi umknęło. Mini Pizza.

Jakiś czas temu zaczełam moją serię 
"...ups coś mi umknęło."
Jak się coś zaczęło to trzeba skończyć. Tak próbuję robić. Dziś na ogień poszły mini pizza. Czym różni się od tych dużych - tylko tym, że jest mini, a przyrządzam ją tak samo jak dużą mój mąż. On nie lubi się tak "bawić". Można przecież zrobić dużą i ją pokroić na małe części.
Nasz przepis na ciasto znaleźliśmy gdzieś w sieci. Mam go w swoim notatniku. Chciałabym podać linka, bo to jednak kogoś przepis, ale nie znam (Przepraszam autora).
Pizza hut - ciasto na pizze
400 g mąki
30g grożdzy
4 łyżki oliwy z oliwek
2/3 szklanki rozcieńczonego mleka z wodą  (pół na pół)
pół łyżeczki soli
szczypta pieprzu i ziół (bazylia, oregano, tymianek)

Przygotowanie
1. Przesiać mąkę do dużej misy, dodać sól i rozkruszone drożdże
2. Zrobić dołek, do którego dodajemy oliwy z oliwek i rozcieńczonego mleka
3. Ciasto wyrabiamy, stopniowo dodając mleka. Należy pamiętać, żeby nie wyrabiać ciasta dłużej niż 5 minut. Po wyrobieniu odstawiamy w ciepłe miejsce na 1 godzinę.
4. Rozwałkować ciasto na placek o grubości około 6 mm i wycinamy nasze małe kółeczka. Ja użyłam szklanki, ale lepszy by był trochę większy kubek.
5. Piec w zależności od wielkości 20 minut w 180 stopniach. Czasami piekłam dużej. Zależy od sprawności piekarnika mój wcześniejszy był do niczego.

Co na pizze?
Wszystko co lubimy. W przypadku takich małych ja daję najpierw odrobinę sera, później inne składniki i na koniec znów ser. Składniki lepiej się trzymają ciasta.
Smacznego 
SHARE:

sobota, 23 marca 2013

Tort i inne słodkości dla jego mości.

Tort urodzinowy dla Kaia. To mój pierwszy tort w życiu, więc mimo pewnych nie doskonałości jestem z niego bardzo zadowolona. W środku pod grubą warstwą plastycznego lukru, kryła się bezglutenowa, pyszna babka piaskowa, tylko na mące ziemniaczanej, przełożona  marmoladą truskawkową. 
Jedyne czego żałuję to to, że kupiłam tylko biały lukier i ciaprałam się z barwnikami, które nie tak łatwo łączyły się z lukrem. Przepis na babkę znalazłam TU.






Kai wydawał się być zadowolony.

Mimo, że torcik ze świeczką do dmuchania miał każdy, to jednak, niektóre dzieciaczki wydawały się zazdrosne :-)  

Torciki do dmuchania dla każdego były strzałem w dziesiątkę. Zostanie to naszą nową tradycją. A tak przy okazji bardzo polecam takie rozwiązanie.



Małe torciki zrobiłam według tego samego przepisu co tort, ale zamiast mąki ziemniaczanej użyłam bezglutenowej. Różniły się tym, że nie były tak delikatne, były trochę twardsze. 




Tu coś ze sklepu, poza dobrym wyglądem nie był to trafiony zakup.



 Z truskawkami nie szalałam. Miało być skromnie, więc posypałam je cukrem pudrem. Zniknęły w ciągu minuty.

 Kai prezentuję się w swoim prezencie - plecakiem ze smyczą i rączką do trzymania. Zapowiada się ciekawie. 
 Kolejny prezent to wieża do układania i wrzucania piłek. Mały ją bardzo lubi, ale niestety nie stosuję zgodnie z przeznaczeniem.
Zielona część to czapka taty, żółta mamy , a niebieska Kaia. Piłeczki są w ciągłym użyciu, jak nie przez nasze dziecię to przez kota. 


Impreza była udana. Dzieciaki w liczbie trzy i pół, czyli Kai, rozrabiały za dziesięciu. Rozbolała mnie głowa, w niczym to jednak nie przeszkadziło. Nasz roczniak próbował dorównać starszakom, wspinając się wszędzie gdzie oni.
Dzieciaki wróciły do domu z fantami i szczęśliwe, a jedną z ogromnym guzem, przerażająco ogromnym.
O tańcach i muzyce nie pomyślałam, ale dzieciaki świetnie sobie radziły i bez tego. Może w przyszłym roku. W tym miało być morsko i skromnie i tak było.
To by było na tyle.
:-)









SHARE:

sobota, 16 marca 2013

Armia pingwinów i frytkowe rybki.

Do słodkości urodzinowych jeszcze wrócę. Dziś przekąski dla gości i frytki w kształcie rybek dla dzieciaków.
Pingwinki wyglądały tak słodko, że aż szkoda ich było jeść. Były strzałem w dziesiątkę bo dzieci spróbowały ciemnych oliwek, które naprawdę trzeba lubić. Kai oczywiście też spróbował. Myślałam, że zjadł, a tu naglę po paru minutach wypluł pogryzione. Trzymał je w buzi jak najdłużej, żeby nie robić mamie przykrości ;-).
Frytki zniknęły z talerzy bardzo szybko. Pomogli rodzice.


Myślałam, że pingwinki będą trudniejsze do wykonania, ale nie było źle. Chciałam użyć marchewki z puszki, ale niestety były za miękka i pingwiny przewracały się, więc szybko ugotowałam marchewkę (al-dente), która się sprawdziłam. Fajnie jest użyć dużych oliwek na ciałka, ale cena ich była trochę przerażająca i zdecydowałam się na czarne drylowane oliwki jednakowej wielkości ze słoika. Białe brzuszki zrobiłam z mozzarelli.




A jak zrobiłam rybki. Do wycinania użyłam foremki do ciastek, a ścinkami ugościłam rodziców. Rybki wycinała babcia Kai :-)

Przyjęcie było naprawdę niewielkie, więc nie szalałam z ilością jedzenia, miało być Morsko i przede wszystkim dla dzieciaków. Mimo tego, że było dzieciaków sztuk 3, robił hałasu za tuzin.

A do słodkości jeszcze wrócę. 
A tak przy okazji, widok z kuchni, w salonie jest podobny. Mimo, że to mieszkanie to czuję się jak byśmy mieli jednak ogród ;-)


SHARE:

środa, 13 marca 2013

Morskie dekoracje urodzinowe

Miało być bardzo duuużo dekoracji, ale niestety brakło czasu. Zawsze coś. Tym razem na urodziny Kaja nałożyła się przeprowadzka i choróbska w domu. Ja ocalałam, ale nigdy nie wiadomo, może wirus gdzieś uśpiony czyha na okazję. Mam jednak nadzieję, że nie.
Morski klimat został zachowany, dzieciaki były zachwycone. Papierowe statki i inne gadżety pakowali do torebek mam. Dekoracji wystarczyło, w końcu dzieciaków był sztuk trzy. Jedno nie dotarło, a szkoda.
Statki pierwotnie miały służyć jako wizytówki na stół, ale okazało się, że będą lepszą dekoracją do zabawy, a karteczki z imionami powędrowały do torebek z prezencikami. 


Baner pierwotnie miał być z polskimi napisem, ale krótsza forma angielska znowu wygrała. Dzieci - sztuk trzy odśpiewały Naszej Rybce najpierw 100 lat po polsku , a następnie ochoczo happy birthday. W końcu tu chodzą do szkół.
Do Baneru użyłam papier z odzysku. Czerwony w stateczki to z opakowania prezentu Kaja od znajomych. W ruch jak widać poszła maszyna do szycia. Lubię szyć papier :-)


Do ciasteczek i innych słodkości, o czym kolejnym razem, przygotowałam papierowe delfinki. Użyłam do nich wykałaczek i gotowych przyklejanych oczek. Nadwyżkę delfinków przykleiłam do słomek do napojów.
Do słodkości wrócę w kolejnym poście. W końcu tort to moje wypociny.

SHARE:

czwartek, 7 marca 2013

Obiad roczniaka.

Dopadła i nas niedyspozycja. Moje chłopaki odchorowały swoje. Grypa zawitała i do naszego domu. Ja się jeszcze trzymam (ponoć mamy nie chorują- fajnie by było). 
Znaleźliśmy też bardzo fajne mieszkanko. Przez chorobę chłopaków rozpakowywanie było na mojej głowie. Na szczęście przyjechała babcia Kaia i pomogła w sprzątaniu, a przede wszystkim wysypianiu się. Niestety w ramach podziękowania dostała naszego szkockiego bakcyla.
Pewnie jakiś czas mi zajmie zanim wrócę do regularnego blogowania i czytania. Nie zapominajcie o nas ;-) 

A teraz najważniejsze Nasze Cudo kończy dziś  swój rok życia!

Sto lat i spełnienia wszystkich marzeń dla naszego cudeńka.

Tortu dziś jeszcze nie było. Będzie w niedziele na małym przyjęciu. Na pewno wrócę jeszcze do Kaia roczku.

A tymczasem obiad Naszego Roczniaka
Szybki sos pomidorowy, na którego przepis znajdziesz Tu. Do sosu dodałam jeszcze fasolkę z puszki, paprykę świerzą, małe kukurydzki oraz kurczaka.





SHARE:
© Nasza Przygoda DIY | kreatywny blog dla dzieci i rodziców. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig