Do słodkości urodzinowych jeszcze wrócę. Dziś przekąski dla gości i frytki w kształcie rybek dla dzieciaków.
Pingwinki wyglądały tak słodko, że aż szkoda ich było jeść. Były strzałem w dziesiątkę bo dzieci spróbowały ciemnych oliwek, które naprawdę trzeba lubić. Kai oczywiście też spróbował. Myślałam, że zjadł, a tu naglę po paru minutach wypluł pogryzione. Trzymał je w buzi jak najdłużej, żeby nie robić mamie przykrości ;-).
Frytki zniknęły z talerzy bardzo szybko. Pomogli rodzice.
Myślałam, że pingwinki będą trudniejsze do wykonania, ale nie było źle. Chciałam użyć marchewki z puszki, ale niestety były za miękka i pingwiny przewracały się, więc szybko ugotowałam marchewkę (al-dente), która się sprawdziłam. Fajnie jest użyć dużych oliwek na ciałka, ale cena ich była trochę przerażająca i zdecydowałam się na czarne drylowane oliwki jednakowej wielkości ze słoika. Białe brzuszki zrobiłam z mozzarelli.
A jak zrobiłam rybki. Do wycinania użyłam foremki do ciastek, a ścinkami ugościłam rodziców. Rybki wycinała babcia Kai :-)
Przyjęcie było naprawdę niewielkie, więc nie szalałam z ilością jedzenia, miało być Morsko i przede wszystkim dla dzieciaków. Mimo tego, że było dzieciaków sztuk 3, robił hałasu za tuzin.
A do słodkości jeszcze wrócę.
A tak przy okazji, widok z kuchni, w salonie jest podobny. Mimo, że to mieszkanie to czuję się jak byśmy mieli jednak ogród ;-)
