Jeden z pierwszych dni jesieni był dla nas łaskawy. Tu na „końcu
świata” gdzie często wieje i leje było słonecznie. Temperatura dochodziła do 14 st . C, w Szkocji odczuwanie temperatury ze względu na
dużą wilgotność jest całkiem inne, tym razem w słońcu wydawało się, że jest
całkiem ciepło. Pozwoliło to nam się cieszyć pierwszym jesiennym weekendem. Rodzinnie
z synkiem i siostrzenicami bawiliśmy się skąpani w ostatnich promieniach letniego
słońca. Wszystko jest takie zielone, że trudno uwierzyć, że już zawitała do nas
jesień ( tu wszystko dojrzewa dużo później np. czereśnie za moim domem były dojrzale
dopiero na początku sierpnia, więc i kolory jesieni witają nas znacznie później).
Kai zajadał się swoją kanapka na zielonej trawce, ekscytując się tak dużo ilością nowych ludzi, a siostrzeńcy
biegali jak oszalali, a moje oczy nie nadążały nad tym wszystkim.
Pierwszy dzień jesiennego weekendu był w 100 % udany. Po
takim dotlenieniu nasza „Rybka” dostała takiego apetytu, że zjadł całkiem spory
kawałek piersi z kurczaka w chilli i majeranku.
Jaki elegancki chłopak :)
OdpowiedzUsuń