Po trzech
tygodniach wakacji pozostało wspomnienie. Wydawałoby się, że to całkiem sporo
czasu, ale gdy nie widziało się przyjaciół i rodziny ponad rok, to tylko
chwila.
Poza pogodą, która była dla naszej Rybki trochę uciążliwa, chłonął otaczający go świat jak szalony. Rozsiewał swój czar i zarażał uśmiechem innych.
A jak radziliśmy
sobie z posiłkami?
Mogę stwierdzić,
że całkiem nieźle. Starałam się, żeby były one w miarę możliwości regularne,
ale jak nie wyszło – to trudno, w końcu wszyscy mieliśmy wakacje. Mały coraz
lepiej radził sobie z trzymaniem śliskich pokarmów i całkiem sprawnie pomagał
sobie drugą rączką. Wygląda na to, że rośnie z niego mały smakosz. Warzywa,
które wcześniej nie przypadły mu do gustu, chętnie próbował, a ilość spożytych
pokarmów można było oceniać po zawartości jego pieluszki.
Świetna relacja:)
OdpowiedzUsuńmy staramy się by córka jadła sama, choć różnie to bywa. Zamiast typowego blw mamy raczej jakiś własny twór:)
Dziękuje.
UsuńNieważne jak byle do przodu :-)